Jednymi z pierwszych pytań zadawanym zarówno przez uczących się jak i nauczających są:
Jak napisać dobre cele? Warto zajrzeć TU.
Niektórzy (Niemierko) stosują określenie "cele nauczania" i definiują je jako "zamierzone osiągnięcia (właściwości) uczniów". Dla mnie to dyskusyjna definicja. Stosowanie takich określeń jednoznacznie określa pozycję nauczyciela względem uczniów: to on ustala cele. A chyba nie o to w edukacji chodzi... Warto przypomnieć, że na proces dydaktyczny składa się zarówno nauczanie jak i uczenie się, dlatego zamiast określenia "cele nauczania" sugeruję stosowanie określenia "cele dydaktyczne". Używanie określenia "cel dydaktyczny" jest bardziej neutralne, bo nie wskazuje jednoznacznie czy skupione jest na jednej czy drugiej stronie procesu dydaktycznego. Jednocześnie pozwala na włączenie uczących się w proces tworzenia celów. To szczególnie istotne w procesie nauczania/uczenia się dorosłych. Osoby posiadające duże doświadczenie życiowe mogą pomóc w tworzeniu celów i warto ich zaprosić do wspólnego ustalenia celu dydaktycznego. Cel dydaktyczny staje się wówczas "świadomym założeniem procesu dydaktycznego". Można pójść jeszcze dalej w kierunku uczącego się. Z jego perspektywy bardzo ważne jest odpowiedź na pytanie: "Czego się nauczę?", dlatego cele można nazwać "efektami uczenia się".
Co prawda czasami cele dydaktyczne interpretuje się jako skutki (efekty, wyniki) procesu dydaktycznego i i/lub "opis oczekiwanych wyników kształcenia". Ale przecież cel, to nie efekt... Efekt to coś, co się zdarzy, będzie na pewno. Cel natomiast jest czymś do czego się dąży. Chcemy go osiągnąć, ale niekoniecznie to się stanie. To bardzo subtelna gra słów między efektami, a celami, którą jednak warto głębiej zrozumieć.
Zgodnie z rozporządzeniami Komisji Europejskiej w sprawie ujednolicenia systemu kształcenia warto wprowadzić nowy podział. Zamiast cele dzielić na ogólne oraz szczegółowe, i te ostatnie poddawać procesowi "opercjonalizacji" może warto nazwać je po prostu "efektami uczenia się"? Taki podział stosuje się już w niektórych jednostkach edukacyjnych, szczególnie w szkolnictwie wyższym. Cele są dążeniami, efekty są natomiast skutkiem dążeń. Efekty da się jednoznacznie opisać, zmierzyć ich wykonanie. Dodatkowo jednoznacznie wskazuje to, że najważniejszym procesem dydaktycznym jest uczenie się, a nie nauczanie.
Zajdę sobie jednak sprawę, że w rzeczywistości zmiana to zmiana kosmetyczna.Mając napisane cele ogólne i cele szczegółowe są one niczym innym jak celami i efektami uczenia się. Propozycja ma na celu uproszczenie terminologii i uściśleniu o co rzeczywiście chodzi w wyznaczaniu celów i mierzeniu efektów.
Więcej o tym, jak napisać dobre cele.
- po co to wszystko?
- dokąd dążymy?
- co możemy/powinniśmy osiągnąć w procesie nauczania/uczenia się?
Jak napisać dobre cele? Warto zajrzeć TU.
Czym są cele dydaktyczne?
Cele dydaktyczne to nic innego jak ogólne intencje, dążenia, generalne zamiary procesu dydaktycznego. Cele wyjaśniają istotę lekcji/kursu/modułu/programu/etapu szkolnego, wskazują kierunki dążeń nauczających i uczących się.Zarówno dla nauczających jak i nauczanych/uczących się ogólne cele nauczania działają jak kierunkowskazy na drodze kształcenia. |
Co prawda czasami cele dydaktyczne interpretuje się jako skutki (efekty, wyniki) procesu dydaktycznego i i/lub "opis oczekiwanych wyników kształcenia". Ale przecież cel, to nie efekt... Efekt to coś, co się zdarzy, będzie na pewno. Cel natomiast jest czymś do czego się dąży. Chcemy go osiągnąć, ale niekoniecznie to się stanie. To bardzo subtelna gra słów między efektami, a celami, którą jednak warto głębiej zrozumieć.
Nowe spojrzenie na cele dydaktyczne
W polskojęzycznej literaturze dydaktycznej używa się określeń "cele nauczania" czy "cele kształcenia". Stosuje się także podział na cele ogólne i cele szczegółowe, te ostatnie nazywając celami operacyjnymi. To dosyć skomplikowane i o tyle niebezpieczne, że podświadomie wyznacza i utwierdza kierunek interakcji na linii nauczyciel - uczeń. To nauczyciel ma władzę wyznaczania celów, to on "kształci" i on "naucza". W takim spojrzeniu na proces dydaktyczny nie ma miejsca na samokształcenie i wyznaczanie własnych celów przez uczących się. Jeśli chcemy naszych uczniów kształtować na świadome jednostki, a nie "szarą masę" to warto zaangażować ich w proces określania celów. Wbrew pozorom, cele nie muszą być identyczne dla wszystkich.Zgodnie z rozporządzeniami Komisji Europejskiej w sprawie ujednolicenia systemu kształcenia warto wprowadzić nowy podział. Zamiast cele dzielić na ogólne oraz szczegółowe, i te ostatnie poddawać procesowi "opercjonalizacji" może warto nazwać je po prostu "efektami uczenia się"? Taki podział stosuje się już w niektórych jednostkach edukacyjnych, szczególnie w szkolnictwie wyższym. Cele są dążeniami, efekty są natomiast skutkiem dążeń. Efekty da się jednoznacznie opisać, zmierzyć ich wykonanie. Dodatkowo jednoznacznie wskazuje to, że najważniejszym procesem dydaktycznym jest uczenie się, a nie nauczanie.
Zajdę sobie jednak sprawę, że w rzeczywistości zmiana to zmiana kosmetyczna.Mając napisane cele ogólne i cele szczegółowe są one niczym innym jak celami i efektami uczenia się. Propozycja ma na celu uproszczenie terminologii i uściśleniu o co rzeczywiście chodzi w wyznaczaniu celów i mierzeniu efektów.
Więcej o tym, jak napisać dobre cele.
Komentarze
Prześlij komentarz